środa, 30 listopada 2011

Fistaszkowe ciastka z czekoladą

Połączenie orzeszków ziemnych i czekolady (chyba odwiecznie znane w Snickersie :P) to coś na co od czasu do czasu mam ogromną ochotę... Kiedy więc w listopadowym wydaniu magazynu Kuchnia zobaczyłam te ciastka, wiedziałam, że to coś do zrobienia :) To już mój drugi raz z nimi - jesz ciastko pachnące fistaszkami i nagle spotyka Cię czekoladowa niespodzianka! Ciacha wychodzą duże, okrągłe i ciężkie od masła orzechowego i miodu. Pychota!




Fistaszkowe ciastka z czekoladą

Składniki:
  • 130g (3/4 szklanki) masła orzechowego
  • 60g masła
  • 1/2 szklanki płynnego miodu
  • 1/2 szklanki brązowego cukru
  • 2 jajka
  • kilka kropli olejku waniliowego
  • 200g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 15-20 kostek mlecznej czekolady
Wyściełamy pergaminem dwie blachy do pieczenia. Ucieramy masło orzechowe ze zwykłym, dodajemy miód oraz brązowy cukier. Miksujemy na gładką masę. Pojedynczo, stale mieszając, wbijamy jajka, dodajemy olejek waniliowy. Łączymy mąkę, proszek do pieczenia i sól. Cały czas miksując masę maślaną, stopniowo dodajemy do niej mąkę z proszkiem. Zawijamy w folię kuchenną i wkładamy do lodówki na 2 godziny. Z ciasta formujemy kulki o średnicy 5cm, do każdej wciskamy kostkę czekolady i dokładnie zaklejamy. Układamy na blachach, zostawiając spory odstęp pomiędzy kolejnymi, bo ciastka się rozpłaszczą. Pieczemy przez 10-12 minut w temp. 175 stopni C, aż się przyrumienią.

piątek, 25 listopada 2011

Pierogi ze szpinakiem

Nocne lepienie pierogów to ostatnio jedno z moich ulubionych zajęć ;) Nie mam już siły, ale nadal zagniatam, wałkuję, lepię i gotuję. I oczywiście podjadam podczas lepienia :P Dzisiaj przeszłam sama siebie. Pierogi są przepyszne, chyba już nigdy nie kupię gotowych. A przepis? Bajeczny! Dobrze, że zajrzałam na blog Niebieskiej Pistacji :) A przepis na ciasto od Domi (w nim cały sekret). POLECAM!




Pierogi ze szpinakiem i serem feta


Składniki:

CIASTO:
  • 600 g mąki pszennej
  • 1 żółtko
  • 100 g miękkiego masła
  • szczypta soli
  • 275 ml gorącej wody

FARSZ:
  • 2 opakowania mrożonego szpinaku,
  • 270 g sera feta,
  • 3-4 ząbki czosnku,
  • 2 łyżki masła,
  • pieprz biały,
  • sól


Ciasto: do mąki dodajemy żółtko, masło, sól i wlewamy gorącą wodę, bardzo dokładnie wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto, wkładamy je do dużej miski, przykrywamy ściereczką.
Farsz: na maśle podsmażamy szpinak (najlepiej żeby rozmrażał się na durszlaku, żeby jak najwięcej wody odciekło). Studzimy. Dodajemy posiekany czosnek, sól, pieprz, pokruszoną fetę. Dobrze mieszamy - farsz powinien być gęsty. Ciasto cienko rozwałkowujemy, szklanką wykrawamy kółka, nakładamy farsz i lepimy pierogi. Wrzucamy do osolonego wrzątku, czekamy aż pierogi zaczną wypływać. Wyjmujemy pierogi - nie trzeba ich długo gotować, ponieważ ciasto jest parzone. 

Smacznego!

poniedziałek, 7 listopada 2011

Cytrynowe ciasto Nigelli z polentą

Wpadłam. Znowu oglądałam Nigellę i nie mogłam się powstrzymać od zrobienia tego ciasta. Chodziło o to, że Nigella nie może się w kuchni obyć bez cytryn. I tego dnia padło na ekstremalnie cytrynowe ciasto z mąki kukurydzianej i mielonych migdałów. Ciekawy smak, kwaśne, a jednocześnie słodkie. Moja przyjaciółka stwierdziła, że właściwie po każdym kawałku już nie chcesz, ale musisz :P I tak został dla mnie już tyło mały kawałeczek... Polecam!

Cytrynowe ciasto z polentą i migdałami



Składniki:
  • 200g miękkiego, niesolonego masła (+ do wysmarowania formy)
  • 200g drobnego cukru
  • 200g mielonych migdałów
  • 100g polenty/mąki kukurydzianej
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 jajka
  • skórka starta z dwóch cytryn (sok zostawić do syropu)




SYROP:

  • sok z dwóch cytryn
  • 125 cukru pudru

Tortownicę o średnicy 24cm smarujemy masłem. Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Miksujemy masło i cukier do uzyskania puszystej masy. Mieszamy migdały, polentę i proszek do pieczenia. Mieszankę tę po trochu wsypujemy do masła z cukrem, na zmianę z jajkami (żeby masa się nie zważyła). Na koniec wsypujemy skórkę cytrynową, miksujemy. Gotową masę przekładamy do formy i pieczemy około 40 minut, do suchego patyczka (ciasto może nie wyglądać na gotowe, ale nawet wtedy trzeba koniecznie sprawdzić patyczkiem). Wtedy wyciągamy z piekarnika i zostawiamy w formie.
Syrop robimy przez zagotowanie soku cytrynowego i rozpuszczenie w nim cukru pudru. Następnie dziurkujemy ciasto czymś cienkim (Nigella robiła to cienkim, nieugotowanym spaghetti), rozsmarowujemy syrop na cieście, możemy nawet wylać, czekamy, aż wsiąknie i ostygnie. Będzie cudownie wilgotne :)

Smacznego!

środa, 5 października 2011

Kalafiorowa zupa krem z kurkami

To chyba najcieplejsza jesień w moim życiu. Aż chce się zjeść coś lekkiego, białego, ale jednocześnie kojarzącego się z tą złotą porą roku :) A że po drodze do Warszawy od grzybiarza kupiliśmy kurki (jedne z ostatnich w tym sezonie), to powstała zupa krem z kalafiora z dodatkiem przysmażonych na maśle kureczek :) Aksamitna, gęsta, kremowa, a przede wszystkim jest tym, czego chciało mi się dzisiaj na podwieczorek! Polecam :)
A przepis wzięłam STĄD.

Zupa krem z kalafiora z kurkami

 
 
Składniki:
  • duży kalafior (użyłam dwóch małych)
  • duży ziemniak
  • cebula (użyłam czerwonej)
  • 25g masła + masło do podsmażenia kurek
  • 4 łyżki oliwy
  • 1,2l bulionu warzywnego
  • 600ml mleka
  • 150ml śmietany

Kalafiora dzielimy na różyczki, a ziemniaka i cebulę kroimy w kostkę. Do garnka wkładamy oliwę i masło, następnie wrzucamy warzywa i smażymy, aż zaczną skwierczeć. Od tego momentu podgrzewamy kolejne 10 minut pod przykryciem, aż warzywa zmiękną. Dodajemy bulion, doprowadzamy do wrzenia, dodajemy mleko i zagotowujemy ponownie. Następnie doprawiamy, zmniejszamy ogień i gotujemy, dopóki warzywa nie będą zupełnie miękkie. Zdejmujemy z ognia, dodajemy śmietanę i miksujemy. Kurki myjemy, kroimy na kawałki, podsmażamy na maśle i dodajemy do zupy.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Włoskie ciasteczka z mąką kukurydzianą

Pyszny sposób na utylizację mąki kukurydzianej, której kupiło mi się ostatnio za dużo ;) Maślane, z cytrynową nutą, rozpływają się w ustach! Idealne do popołudniowej herbaty przy filmie przywołującym chwile z dzieciństwa. U mnie zielona herbata z opuncją i "Zaczarowane baletki". Polecam!
Przepis z Moich Wypieków.




Włoskie ciasteczka z mąką kukurydzianą

Składniki:
  • 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1 szklanka mąki kukurydzianej (żółtej)
  • pół łyżeczki soli
  • 230 g masła, w temperaturze pokojowej
  • 2/3 szklanki cukru
  • 1 łyżka skórki otartej z cytryny
  • 1 duże jajko
  • 1 duże żółtko
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Mąki i sól mieszamy.
W misie miksera ucieramy masło, do puszystości, przez około 2 minuty.  Dodajemy cukier i ucieramy. Dodajemy kolejno jajko i żółtko, cały czas ucierając. Dodajemy wanilię i skórkę z cytryny. Wsypujemy mąki i miksujemy.
Powstałą masę przekladamy do rękawa cukierniczego z nasadką w kształcie gwiazdki i wyciskmy na blachę (wyłożoną papierem do pieczenia) ciastka w kształcie literki S (ja użyłam szprycy i później wyciskałam bardziej kształt kółek).
Pieczemy w temperaturze 180ºC do złotego koloru, przez 15 - 18 minut. Studzimy na kratce.

Ciastka mogą być przechowywane w zamkniętej puszce do 1 tygodnia.

Smacznego!
 

środa, 24 sierpnia 2011

Pralinki z nadzieniem malinowym

Pyszne domowe czekoladki. To właśnie to, czego chciałam w swoim głodzie czekoladowym. Podwójnie czekoladowe, bo w nadzieniu jest cała masa białej czekolady. Na wierzch dałam gorzką. A wszystko tak cudownie malinowe...
I oczywiście z pomysłu Dorotuś ;)



Pralinki z nadzieniem malinowym

Składniki na 25-30 czekoladek (gdybym miała więcej foremek, to pewnie wyszłoby więcej ;)):

  • 150g malin (1 szklanka)
  • 1 łyżka cukru
  • 1 łyżka wódki
  • 200g białej czekolady
  • 50ml śmietany kremówki
  • czekolada gorzka lub mleczna do obtoczenia, około 150g (rozpuściłam 200g, ale trochę zostało)

Maliny i cukier wrzucamy do małego garnuszka, zagotowujemy. Gotujemy 2 minuty, przecieramy przez sito, odrzucamy pestki. Dodajemy wódkę, gotujemy do momentu, aż nadmiar wody odparuje i otrzymamy około 3 łyżek malinowego puree. Studzimy.
W misce nad kąpielą wodną umieszczamy białą czekoladę, połamaną na kawałki, kremówkę i malinowe puree. Roztapiamy, mieszając tylko od czasu do czasu, by składniki się połączyły. Odstawiamy do przestudzenia. Nadzienie powinno zgęstnieć i nie powinno być ciepłe.
Przygotowujemy silikonową foremkę do czekoladek.
Gorzką czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej, lekko studzimy, by była bardziej gęsta i nie spływała ze ścianek foremki. Pędzelkiem smarujemy dno i boki foremek na czekoladki (warstwa powinna być grubsza, by pralinki nie pękały przy wyciąganiu). Schładzamy w lodówce.
Na tak wysmarowane czekoladą foremki nakładamy nadzienie, zostawiając miejsce na końcowe zalanie czekoladą.
Schładzamy w lodówce. Delikatnie wyjmujemy z foremek.

Smacznego!

sobota, 30 lipca 2011

Muffiny z jagodami

Małe, czarne jagódki. Prosiły, żeby wyczarować dzisiaj z nich coś szybkiego. A najszybsze oczywiście muffiny :) Upiekły się takie jak z obrazka. I wyszło więcej niż zwykle - 18 dorodnych muffinów. Pycha!
A przepis pochodzi z dzisiejszej kartki z kalendarza - zdzieraka ;)



Muffiny z jagodami

Składniki:
  • 25dag czarnych jagód 
  • 2/3 kostki masła
  • 4 jajka
  • 1 szklanka brązowego cukru pudru (zmieliłam w maszynce do mielenia kawy, ale można po prostu wsypać drobny albo zwykły)
  • 3 szklanki mąki
  • 1 torebka cukru waniliowego (dodałam taki z prawdziwą wanilią)
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 5 łyżek mleka

Masło ucieramy na kremową masę ze szczyptą soli, cukrem waniliowym oraz cukrem. Ucierając, wbijamy po jednym jajku. Proszek do pieczenia wsypujemy do mąki, mieszamy, dosypujemy do ucieranej masy. Cienką strużką dolewamy mleko. Dodajemy jagody, delikatnie mieszamy. Formę do muffinów smarujemy masłem lub wykładamy papilotkami. Napełniamy ciastem. Pieczemy 25 minut w temperaturze 200 stopni.
Smacznego!


poniedziałek, 25 lipca 2011

Ulubiona szarlotka

Zapomniałam już, jak pachnie dom, kiedy piecze się szarlotkę. Zapach dzieciństwa, cynamonu, gorących jabłek, kruchego, maślanego ciasta. Po prostu wszystko, co najlepsze. Z młodej jabłonki w ogrodzie spadają małe jabłuszka, zbieram je, wyciągając z wygodnych łóżeczek w trawie, by potem upiec z nich najlepszą szarlotkę, jaka istnieje.
Z przepisu Liski.



Moja ulubiona szarlotka


Składniki:
  • 200g masła, pokrojonego w kostkę
  • 380g mąki
  • 2 żółtka
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 60g cukru
  • cukier z prawdziwą wanilią
  • szczypta soli
  • 700g jabłek, obranych i pokrojonych w cienkie plasterki 
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki mielonych goździków
  • 80g zmielonych ciasteczek (używam Digestive bez czekolady)
  • 150g cukru
  • 1 łyżka mleka do posmarowania wierzchu ciasta

    Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
    Masło siekamy z mąką wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Dodajemy żółtka, cukier, cukier z wanilią i sól. Zagniatamy gładkie ciasto, które dzielimy na dwie części - 2/3 i 1/3. Większą częścią wylepiamy spód i boki tortownicy o średnicy 22-24cm. Nakłuwamy widelcem i wstawiamy do gorącego piekarnika na 10 minut.
    Mniejszą część ciasta zawijamy w folię i schładzamy.

    Jabłka pokrojone w plasterki łączymy z cytryną, cynamonem, goździkami, cukrem i ciasteczkami. Wkładamy do tortownicy z podpieczonym ciastem. Wygładzamy powierzchnię. Pozostałą część ciasta rozwałkować na okrąg (genialny sposób z wałkowaniem między dwoma kawałkami folii spożywczej), układamy na wierzchu jabłek, delikatnie sklejamy ciasto na krawędziach. Nakłuwamy wierzch widelcem, smarujemy łyżką mleka i wstawiamy do piekarnika na 50-60 minut (zawsze piekłam 50).

    Smacznego!

    niedziela, 24 lipca 2011

    Tort tiramisu

    Nadszedł jeden z tych niewielu momentów w roku, kiedy piekę tort. Rocznica ślubu mojej siostry. Ósma, więc na torcie, między karmelizowanymi włoskimi orzechami, można było znaleźć ósemkę ułożoną z czekoladowych groszków. Już dwa lata z rzędu był makowy z kremem z białej czekolady, tym razem pokusiłam się o tort tiramisu z przepisu z kartki, która schowała się gdzieś na dnie mojego kolorowego pudełka i czekała na swój moment. 'Tiramisu' z włoskiego dosłownie znaczy 'podnieś mnie', i rzeczywiście, swoim smakiem ten tort podnosi na duuuużą wysokość i zabiera gdzieś na miękką chmurkę... Z dala od tych wszystkich małych okropności życia. Cudowny. Polecam!



    Tort tiramisu

    Składniki:
    • 6 jajek
    • 200g cukru pudru
    • 150g mąki pszennej
    • 75g mąki kukurydzianej
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    • 10g kawy rozpuszczalnej
    • 375ml wrzącej wody
    • 175ml wina deserowego (użyłam białego, półsłodkiego)
    • 50ml likieru kawowego
    • 300ml śmietanki kremówki
    • 70g cukru pudru (do kremu)
    • 750g serka mascarpone
    • 400g orzechów włoskich, posiekanych
    • masło do formy
    Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni. Dwie tortownice (ja piekłam w jednej, jeden blat po drugim) smarujemy masłem. Jajka ubijamy w misce, ręcznie lub mikserem, i stopniowo dodajemy po łyżce cukier puder, cały czas ubijając, aż się rozpuści.
    Do masy jajecznej delikatnie dodajemy mąkę pszenną, kukurydzianą u proszek do pieczenia. Powstałe ciasto dzielimy na dwie formy. Wstawiamy do piekarnika na 25 minut i pieczemy, aż będzie złotobrązowe. Wykładamy do ostygnięcia (spodem do góry) na metalową kratkę.
    Kawę wsypujemy do małej miski z żaroodpornego szkła i wlewamy wrzątek, wino oraz likier, a następnie całość studzimy. W małej miseczce ubijamy na sztywno śmietankę, pod koniec dodając cukier puder. Całość przenosimy do większej miski i dodajemy mascarpone oraz 175ml mieszanki kawowej.
    Upieczone blaty kroimy poziomo na dwie części. Każdą z nich nasączamy pozostałą mieszanką kawową, a następnie smarujemy serowym kremem. Układamy, aż wszystkie warstwy ciasta będą nasączone kawą i pokryte kremem.
    Resztą kremu smarujemy boki i wierzch tortu. W krem wciskamy orzechy*. Tak przygotowany tort wystarczy już tylko schłodzić przed podaniem.

    * Używamy karmelizowanych orzechów. Na małą patelnie wsypujemy 50g cukru pudru i smażymy przez 2-3 minuty, aż cukier się skarmelizuje. Dodajemy orzechy, potrząsając patelnią, aby dobrze pokryły się cukrem.

    Smacznego!

    środa, 20 lipca 2011

    Tarta z gruszkami

    Półtoradniowy wypad do Warszawy w ważnej sprawie, ale żeby zaprosić przyjaciółkę na wieczorną herbatę z pysznym ciastem, zawsze trzeba mieć czas :) 8 godzin w pociągu, kilka przeczytanych magazynów i przepis na ciasto znaleziony. Tym razem była to tarta z gruszkami. Ostatnio przyzwyczaiłam się do wytrawnych tart, a o tych słodkich na chwilę zapomniałam... Muszę przyznać, że ta tarta z gruszkami, to bardzo miły powrót do słodkiej, tartowej rzeczywistości. Polecam! Jest pyszna :)
    Przepis ze "Świata Kobiety".


    Tarta z gruszkami

    Składniki:
    • 2 szklanki mąki
    • kostka masła
    • 2/3 szklanki cukru
    • 2 żółtka
    • 3 łyżki kwaśnej śmietany
    • szczypta soli
    NADZIENIE:
    • 80dag gruszek
    • szklanka śmietanki 30%
    • 20dag serka homogenizowanego
    • 1,5 szklanki cukru (spokojnie dałabym 1 szklankę albo nawet troszkę mniej)
    • łyżeczka skórki startej z cytryny
    • 4 jajka
    • 2 łyżki kandyzowanych wiśni
    • 4 łyżki płatków migdałowych
    • tłuszcz i bułka tarta do formy
    • owoce do dekoracji (użyłam malin, chociaż na zdjęciu ich nie ma, bo przypomniałam sobie później :P)
    Z mąki, masła, soli, cukru, żółtek i śmietany zagniatamy kruche ciasto. Schładzamy 30 minut w lodówce. Przygotowujemy masę: śmietankę mieszamy z serkiem, cukrem, skórką z cytryny i jajkami.
    Gruszki myjemy i obieramy. Kroimy na pół, usuwamy pestki. Wypukłą stronę lekko nacinamy wzdłuż. W miejsca po usuniętych gniazdach nasiennych wkładamy kandyzowane wiśnie.
    Ciastem wylepiamy natłuszczoną i oprószoną bułką tartą formę (lepiej wybrać głębszą i jeśli ciasto wyjdzie za grube, ująć go troszkę), nakłuwamy widelcem. Pieczemy na słomkowy kolor w temperaturze ok. 200 stopni (10-15 minut). Na podpieczony kruchy spód wylewamy przygotowaną masę śmietanową (nie lać na siłę, jakby było za dużo, można trochę zostawić).
    Na masie układamy gruszki. Wierzch ciasta posypujemy płatkami migdałowymi. Pieczemy jeszcze 30-40 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (aż masa się zetnie). Studzimy w lekko uchylonym piekarniku. Dekorujemy malinami (lub innymi owocami, najlepiej jakimiś kwaskowatymi).

    Smacznego!

    sobota, 16 lipca 2011

    Wiśniolada

    Gorąco! I chce się pić. Na drzewku w ogrodzie czerwienią się wiśnie, czemu by więc nie zrobić zimnej wiśniolady! Właściwie powinna zostać nazwana wiśniadą, bo z czekoladą nie ma nic wspólnego, ale wiśniolada też w porządku ;)
    Pomysł zaczerpnęłam z najnowszego numeru miesięcznika "Kuchnia".



    Wiśniolada

    Składniki dla 2 osób:
    • garść wiśni lub czereśni (bez pestek)
    • 2 łyżki cukru trzcinowego
    • sok z 2 cytryn
    • kilka listków mięty
    • duża garść lodu
    • 500ml schłodzonej wody gazowanej
    Wiśnie lekko rozcieramy z cukrem i sokiem cytrynowym, najlepiej w moździerzu lub na desce za pomocą noża. Owocową papkę przekładamy do dzbanka lub wysokich szklanek. Dodajemy lód i zalewamy wodą gazowaną, wrzucamy miętę. Wiśnioladę podajemy od razu, schłodzoną.
    Smacznego!




    piątek, 15 lipca 2011

    Gorące ciastko czekoladowe

    - Upiekłabyś coś na szybko. Takie stwierdzenia mojej siostry zazwyczaj powodują, że w głowie rodzi się pomysł, a nogi gnają do sklepu. A "coś" zazwyczaj oznacza "coś czekoladowego" i "coś, co jest bombą kaloryczną". Dziś od razu przyszło nam do głowy gorące ciastko czekoladowe. Zrobione z półtorej porcji, starczyło na 6 kokilek. Cała rodzina została zalana czekoladą, dom pachniał jak czekoladowa chatka, a moja siostra doszła do wniosku, że 'czekolady starczy jej na pół roku'. Co w praktyce oznacza - do jutra. Najlepsza czekoladowa bomba na świecie - na wierzchu czekoladowe ciasto, w środku gorący pudding. Polecam! (nawet nie zdążyłam zrobić zdjęć...).
    Z niezawodnego przepisu Liski z White Plate.



    Gorące ciastko czekoladowe

    Składniki na 4 kokilki:

    • 120 g czekolady 70% 
    • 125 g masła
    • 4 jajka
    • 220 g cukru pudru
    • 20 ml likieru Amaretto
    • 75 g mąki
    • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
    • 50 g kakao

    Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni.
    4 kokilki (lub żaroodporne filiżanki) o pojemności 100 ml smarujemy masłem.

    120 g czekolady łamiemy na małe kawałeczki, masło kroimy. W garnku gotujemy wodę. Czekoladę i masło wkładamy do miski, następnie miskę stawiamy na garnku z gotującą się wodą, która nie powinna dotykać miski. Mieszamy czekoladę i masło, aż sie rozpuszczą. Lekko studzimy.

    Jajka ubijamy z cukrem pudrem, dodajemy powoli czekoladę z masłem i amaretto.
    Mąkę przesiewamy, łączymy z proszkiem do pieczenia i kakao i powoli dodajamy do masy jajecznej, delikatnie mieszając łyżką.
    Masę wlewamy do kokilek i wstawiamy do piekarnika na 25 minut.Ciastko powinno mieć upieczone ciasto na wierzchu i pudding w środku, najlepiej sprawdzić patyczkiem po jakichś 15-20 minutach.

    Smacznego!

    niedziela, 10 lipca 2011

    Gospoda Jamneńska

    Słoneczne, niedzielne popołudnie postanowiliśmy z rodzinką spędzić w jednym z ładniejszych zakątków Koszalina. Tam, gdzie czas się zatrzymał, a jednak widać cząstki cywilizacji. I gdzie można dobrze zjeść i poczuć staropolską gościnność. Gospoda Jamneńska przyciągnęła moją uwagę już długi czas temu, zaraz po otwarciu. Usytuowana na terenie Muzeum, w starej chacie, obok skansenu. Niedawno przeżyła przemianę, która wyszła jej na dobre. W restauracji zagościła biel, nadal jest swojsko, a jednak tak jakoś bardziej świeżo. Dzisiaj postawiłam na domowy rosół (był zupą dnia) i makaron z brokułami, kurczakiem i sosem śmietanowym, który co prawda nie jest popisowym daniem Gospody, ale trzymał poziom ;) Natomiast reszta familii jak zwykle zajadała się pierogami z kurkami i boczkiem - rewelacja! Według menu - "pierogi lepiochy z kurkami leśnymi, boczkiem dosmaczone". Obsługa jest dyskretna, miła, pomocna i stawia klienta na pierwszym miejscu. Nawet moją czteroletnią siostrzenicę obsługiwano jak księżniczkę ;) Jeśli tylko będziecie w Koszalinie, polecam!




    Gospoda Jamneńska
    ul. Młyńska 37 (obok Muzeum)

    Koszalin











    wtorek, 5 lipca 2011

    Jagodzianki

    Przestało wreszcie padać, nadeszło upragnione, gorące lato. Jakiś czas temu zapytałam mamę, czy na rynku pojawiły się już jagody, bo chciałabym upiec jagodzianki. Oczywiście, jak to zwykle bywa z mamami, od pytania do kupienia jagód, minęła zaledwie chwilka. A ja, z dnia na dzień, po prostu nie mogłam znaleźć czasu na pieczenie. Aż w końcu dzisiaj, obudziło mnie słońce i powiedziało, żebym zabrała się za jagodzianki! I wyszły jak zwykle, najlepsze na świecie :) Jedną pożarłam jeszcze gorącą, poparzyłam język, ale opłacało się. Domowe jagodzianki zawsze będą 200 razy lepsze od tych z cukierni, nawet z tej uważanej w Warszawie za najlepszą (naprawdę, tamte prawie nie mają jagód!).
    I jak zwykle z przepisu z Moich Wypieków (wcześniej z Piekarni Tatter)





    Jagodzianki

    Składniki na 16 jagodzianek:
    • 500g mąki pszennej chlebowej
    • 14g świeżych drożdży
    • szczypta soli
    • 1 szklanka mleka (250ml)
    • 1 jajko
    • 1/4 szklanki oleju słonecznikowego
    • pół szklanki cukru
    • 8g cukru waniliowego
    JAGODOWY FARSZ:
    • 300g jagód
    • 3 łyżki cukru
    • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
    Wszystkie składniki na farsz wymieszać.
    Mąkę połączyć z drożdżami (z drożdży wcześniej zrobić rozczyn). Wlać mleko, wbić jajko, wymieszać dokładnie. Dodać olej i resztę składników. Zagnieść miękkie, plastyczne ciasto. Zostawić je na godzinę do wyrośnięcia, podwojenia objętości (moje ciasto rosło około 1 godziny).
    Następnie ciasto krótko wyrobić, podzielić na 16 części (ok. 60g każda). Uformować jak bułeczki, w kule, i znów pozostawić na 15 minut do napuszenia. Z każdej kuli zrobić placek i na jego środku umieścić kopiastą łyżkę jagodowego farszu. Zlepić placki jak pierogi, dokładnie dociskając. Każdą umieścić złączeniem w dół na blacie stołu i delikatnie, lecz zdecydowanie rolować, nadając im kształt owalnych bułeczek. Gotowe umieścić na naoliwionej blaszce, na papierze do pieczenia i pozostawić do wyrośnięcia na 45 minut.
    Wyrośnięte jagodzianki piec w temperaturze 220ºC przez około 15 minut (u mnie 10 minut). Wystudzić na kratce.
    Polukrować, najlepiej wykonać dość rzadki lukier:
    • 1 szklanka cukru pudru roztarta z kilkoma łyżkami gorącej wody, by lukier był rzadki; nakładać pędzelkiem.
     Smacznego!

    piątek, 1 lipca 2011

    Pasta z awokado

    Pewnego ciepłego, wiosennego dnia, ktoś, z kim spędzałam dużo czasu, zaśpiewał mi piosenkę, której autor prosił: "opowiedz mi o smaku chleba razowego z pastą awokado". Tamtego dnia tyle razy słyszałam taki refren, że postanowiłam sobie, że muszę się nauczyć o tym smaku opowiadać. Zaraz potem udałam się do delikatesów, kupiłam awokado i świeży, jeszcze ciepły razowy chlebek, znalazłam przepis i zrobiłam. Coś wspaniałego. Owoc, który w samotności nie jest zbyt rewelacyjny, w połączeniu z kilkoma składnikami i razowym chlebem, raczy delikatnym smakiem, który pozostaje w pamięci na długo... Jest o czym opowiadać!

    Pamiętajcie, żeby wybierać awokado, które jest takie "w sam raz" - ani zbyt twarde, ani zbyt miękkie. I żeby po starciu szybko skropić je sokiem cytrynowym, bo ściemnieje!



    Pasta z awokado

    Składniki:
    • 1 awokado
    • 3 jaja na twardo
    • 1 mała cebula
    • 1-2 ząbki czosnku
    • sok z połowy cytryny
    • sól i pieprz do smaku
    • 1-2 łyżki majonezu

      Awokado i jajka zetrzyj na tarce z grubymi oczkami. Cebulę pokrój w drobną kosteczkę, czosnek przegnieć przez praskę. Awokado połącz z pozostałymi składnikami (wcześniej skrop sokiem z cytryny) i  dopraw solą i pieprzem. Dodaj majonez i wymieszaj.

      Smacznego!

      Delektuj się i posłuchaj :) Ta piosenka to Avokado zespołu Dubska.

      Ciasto a'la Prince Polo

      Hm... Tak się to ciasto nazywa, ale czy ma ono wiele z tego popularnego wafelka? Chyba raczej nie. Bo za wafelkiem nie przepadam, a ciasto, chociaż pracochłonne, było nieziemsko pyszne... I jest z orzechami :) A czekolada i orzechy, to jedno z moich ulubionych kulinarnych połączeń. To ciasto naprawdę warto upiec!
      A przepis dawno temu znalazłam w czasopiśmie Claudia ;)



      Ciasto a'la Prince Polo

      Składniki na 12 porcji: 


      BISZKOPT
      • 4 jajka
      • 1/2 szklanki cukru
      • 1/2 szklanki mąki pszennej
      • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
      • 1-2 łyżki kakao
      • sok z cytryny
      CIASTO
      • 6 białek
      • szklanka cukru
      • ok. 100g Prince Polo (5 małych wafelków lub 3 duże)
      • 100g orzechów włoskich
      • 100g wiórków kokosowych
      • masło do formy
      KREM
      • 6 żółtek
      • 5 łyżek cukru
      • 10dag masła

        Do DEKORACJI użyłam gotowej polewy czekoladowej, ale można też roztopić tabliczkę czekolady z odrobiną masła.

        Białka ubijamy z cukrem. Dodajemy żółtka i nadal ubijamy. Wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia i kakao. Delikatnie mieszamy.
        Biszkopt wylewamy do wysmarowanej tłuszczem blachy (użyłam tortownicy o średnicy 26 cm), pieczemy około 25 minut w 170 stopniach (żeby nie opadł, po wyjęciu z piekarnika, zrzucam go w tortownicy na podłogę z wysokości pół metra, naprawdę!). Ostudzony biszkopt nasączamy przegotowaną wodą z dodatkiem cytryny. 
        6 białek ubijamy na sztywną pianę i dalej ubijając, stopniowo dodajemy cukier. Łączymy z pokrojonymi Prince Polo, orzechami włoskimi i wiórkami kokosowymi. Masę wlewamy do natłuszczonej formy, pieczemy około 20 minut w 170 stopniach.
        Żółtka ubijamy z cukrem na parze. Studzimy. Masło ucieramy i stopniowo dodajemy masę żółtkową.
        Na nasączony biszkopt kakaowy wykładamy najpierw krem maślany, a potem ciasto z Prince Polo. Lekko dociskamy. Ciasto polewamy polewą czekoladową. Schładzamy w lodówce.

        Smacznego!

        Piankowa góra

        To ciasto piekłam tylko raz. Właściwie nie wiem, dlaczego tylko raz, bo zachwycało smakiem i ciekawiło wyglądem. Wtedy, kiedy je piekłam, białe pianki marshmallows musiałam zamawiać przez Internet, bo nie mogłam ich nigdzie znaleźć. Teraz bez trudu kupicie je w sklepach. A jeśli chcecie tych najbardziej oryginalnych, zajrzyjcie do Kuchni Świata. Od PIANKOWEJ GÓRY, bo tak nazwano to ciasto (i całkiem słusznie), wieje "amerykańskością". Pianki i dużo cukru :) Przyda się w czasie czekoladowego głodu! A jeśli zostanie Wam trochę dużych marshmallows, koniecznie przypieczcie je nad letnim ogniskiem, a małe rozpuśćcie w gorącym kakao :) Będziecie zachwyceni!
        Przepis pochodzi z książki "Czekolada", wydawnictwa Parragon.


        Piankowa góra

        Składniki na sześć porcji:
        • 85g masła plus 1 łyżka do smarowania
        • 225g cukru
        • 1/2 łyżeczki esencji waniliowej
        • 2 lekko ubite jajka
        • 85g połamanej na kawałki czekolady deserowej
        • 150ml maślanki
        • 175g mąki pszennej
        • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
        • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
        • szczypta soli
        • 55g startej czekolady mlecznej do dekoracji
        MASA:
        • 175g białych pianek typu marshmallows
        • 1 łyżka mleka
        • 2 białka
        • 2 łyżki cukru

        Formę babkową o średnicy 15cm (wybrałam taką z kominkiem) smarujemy cienko tłuszczem. Ucieramy masło, cukier i esencję waniliową na puszystą masę. Następnie stopniowo dodajemy jajka i dokładnie mieszamy.
        W misce umieszczonej na rondlu z wrzącą wodą roztapiamy czekoladę. Gdy będzie płynna, stopniowo dolewamy maślankę, cały czas mieszając. Zdejmujemy z ognia i lekko schładzamy.
        Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną i sól.
        Do maślanej masy dodajemy na przemian, po trochu, masę czekoladową i mąkę, cały czas mieszając. Przekładamy ciasto do formy i wygładzamy wierzch.
        Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 160 stopni przez 50 minut, aż patyczek wsunięty w środek ciasta będzie suchy. Pozostawiamy na metalowej kratce do ostygnięcia.
        W czasie pieczenia przygotowujemy masę. Wsypujemy pianki do rondla, dolewamy mleko i podgrzewamy na małym ogniu, aż pianki się rozpuszczą. Zdejmujemy z ognia i studzimy.
        Ubijamy pianę z białek, dosypujemy cukier i ubijamy, aż piana będzie sztywna. Mieszamy z rozpuszczonymi piankami i odstawiamy na 10 minut.
        Kiedy ciasto wystygnie, rozsmarowujemy masę na wierzchu i po bokach, a następnie posypujemy startą czekoladą.

        Smacznego!

        czwartek, 30 czerwca 2011

        Początek

        No cóż... Zanim perfekcjonistka doprowadzi nagłówek do doskonałości i zanim wszystko pójdzie zgodnie ze spontanicznym planem, powstanie pierwszy post. Tyle się w swoim 24-letnim życiu napiekłam i nagotowałam, że wreszcie postanowiłam zrobić z tego jakiś użytek. Czemu moja prywatna książka kucharska nie miałaby ujrzeć światła dziennego i pozostać w tej formie dla potomności? A kulinarne miejsca, które odwiedziłam? Może kiedyś, dzięki mnie, zajrzy tam ktoś jeszcze? Mam nadzieję, że to jeden z tych planów, których realizacja przyniesie spodziewane efekty. Trzymajcie kciuki!

        Trochę z miłości do gotowania, trochę z miłości do pisania. Dorzućcie do tego kapkę zazdrości o blogi, które zwykłam czytać od kilku lat. I tak, jak w tytule: kiedy widzę dobre jedzenie, mam ochotę je zjeść, więc do dzieła! See food and eat it.