środa, 26 grudnia 2012

Chinkali - gruzińskie pierogi

Odkąd zobaczyłam Magdę Gessler jedzącą chinkali w ostatnim odcinku Kuchennych Rewolucji i poczułam, że moje ślinianki szaleją, doszłam do wniosku, że po prostu muszę spróbować tych pierogów. I, chociaż ich wykonanie wyglądało na pracochłonne, postanowiłam, że dopnę swego. Poszukałam najlepszego przepisu, z dokładnym opisem lepienia, i zabrałam się do dzieła. Oświadczam wszem i wobec, że Gruzini wiedzą, co dobre. Chinkali to jedne z lepszych pierogów, jakie jadłam w życiu. I pamiętajcie - najpierw trzeba się trochę poparzyć i wypić bulion, który tworzy się w środku pieroga podczas gotowania :) Pycha! Przepis STĄD (znajduje się tutaj także fotograficzna instrukcja lepienia).


Chinkali

Składniki:

Ciasto
  • 500 g mąki pszennej (użyłam poznańskiej)
  • szklanka letniej wody
  • łyżeczka soli
Farsz
  • 450 g mielonej wołowiny 
  • ½ cebuli
  • 1 ząbek czosnku
  • łyżeczka tymianku
  • garść posiekanej pietruszki lub kolendry (użyłam pietruszki i kolendry w ziarnkach, roztartej w moździerzu)
  • 1 – 1,5 szklanki bulionu wołowego (użyłam szklanki)
  • sól, świeżo mielony pieprz
Do letniej wody dodajemy łyżeczkę soli i mieszamy, żeby się rozpuściła. Wyrabiamy ciasto, dolewając wodę do mąki. Ciasto powinno być twardsze od tego, z którego lepimy nasze polskie pierogi. Zbyt elastyczne może nie udźwignąć farszu. Ugniatamy ciasto, dolewając wody tak długo, aż przestanie się lepić do rąk. Formujemy z niego kulę, którą rozwałkowujemy na placek grubości 2–3 cm. Z placka szklanką wycinamy kółeczka, które następnie rozwałkowujemy na cienkie, okrągłe placki.

Farsz:
Mięso przekładamy do miski, dodajemy do niego drobno posiekaną cebulę, wyciśnięty przez praskę czosnek, tymianek, świeże zioła, sól, dużo pieprzu. Mieszamy wszystko razem, po czym dolewamy po trochu bulionu wołowego, mieszamy, aż mięso wchłonie bulion. Powstała w ten sposób masa powinna być papkowata, ale nie wodnista.

Na środku każdego placka układamy dużą łyżkę farszu i sklejamy brzegi ciasta „w plisy”. Lepiej nie sklejać ich zbyt ciasno, w środku powinno być trochę wolnego miejsca na powstający podczas gotowania rosół. W dużym garnku gotujemy wodę z łyżeczką soli. Wrzucamy gotowe pierogi na wrzątek. Powinny wypłynąć od razu (jeśli zostawiliśmy odpowiednio dużo miejsca na rosół). Gotujemy przez 15 minut. Wyławiamy łyżką cedzakową i podajemy obficie posypane pieprzem.
Smacznego!



wtorek, 25 grudnia 2012

Konfitura cytrynowa do herbaty

Kiedy mamusia choruje, najlepiej sprawić jej radość czymś zrobionym własnoręcznie. Kiedyś to mógł być rysunek z koślawą postacią z mocno czerwonymi ustami, którą kilkuletnie dziecko bez problemu mogło nazwać mamą. Od tamtego czasu moje umiejętności rysownicze niewiele się zmieniły, dlatego mamusi przywożę cytrynową konfiturę - idealną do herbaty. Niemało z nią pracy, ale naprawdę się opłaca - jest pyszna :) Z przepisu niezawodnej Niebieskiej Pistacji (którą cytuję).


Konfitura cytrynowa do herbaty

Składniki na ok. 6 małych słoiczków (wyszło mi 5 i pół):
  • 700 g cytryn (polecam cytryny o jak najcieńszej skórce),
  • 700 g cukru,
  • 700 ml wody
Cytryny szorujemy szczoteczką, można je też oprócz tego sparzyć wrzątkiem. Wkładamy do garnka i zalewamy wodą. Zostawiamy tak na 24 godziny, po czym zlewamy wodę, wlewamy świeżą i gotujemy cytryny 30 minut. Po tym czasie będą miękkie. Odcedzamy, zalewamy nową wodą i znów odstawiamy na 24 godziny. Odcedzamy i kroimy w kosteczkę, usuwając pestki. Z wody i cukru gotujemy syrop. Wrzucamy pokrojone cytryny i gotujemy na małym ogniu, aż staną się przezroczyste i miękkie. Przekładamy do czystych słoiczków, stawiamy do góry dnem do ostudzenia.

Konfitura przy zlewaniu do słoiczków jest dosyć rzadka, jednak później mocno gęstnieje.

Smacznego!


Dodaję do akcji:
Sezon na cytrusy Domowy Wyrób

Sernik kokosowy na kruchym spodzie z czekoladą (jak Bounty)

Kiedy za oknem okropna plucha, pada deszcz i nie wiadomo właściwie, co to za pora roku - tylko coś słodkiego może być lekiem na całe zło... A jeśli to coś jest połączeniem sennych marzeń kokosożerców i obiektu westchnień sernikożerców, po prostu musi być pyszne. Ten przepis w najnowszej Kuchni błyskawicznie wzbudził moje zaufanie, bo należę do obu grup :) Sernik jak Bounty, więc jak marzenie. 



Sernik kokosowy na kruchym spodzie z czekoladą

Składniki:

Spód:
  • 1,5 szklanki pokruszonych ciastek Digestive
  • 4 łyżki wiórków kokosowych
  • 4 łyżki drobniutko posiekanych lub zmielonych migdałów
  • 1/2 szklanki stopionego masła
Masa:
  • 750g trzykrotnie zmielonego tłustego białego sera
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 łyżka likieru kokosowego lub białego rumu
  • 3 jajka
  • 100g wiórków kokosowych
Polewa:
  • 20dag czekolady deserowej
  • 3/4 szklanki śmietanki kremówki
  • kilka kropli olejku waniliowego
  • płatki migdałowe do dekoracji
Natłuszczamy spód oraz boki tortownicy o średnicy 20cm. Z zewnątrz owijamy formę podwójną warstwą folii aluminiowej. Robimy kruchy spód, mieszając herbatniki z migdałami i wiórkami kokosowymi. Dodajemy  stopione masło i mieszamy, a powstałym ciastem wylepiamy dno i boki tortownicy. Wstawiamy na kilkanaście minut do lodówki, a potem pieczmy 12-13 minut w 180 stopniach. Wyjmujemy, studzimy. Robimy masę: ucieramy ser z cukrem, a gdy powstanie gładki krem, dodajemy likier lub rum i miksujemy około minuty. Jajka roztrzepujemy widelcem, wlewamy do masy i ubijamy mikserem na najniższych obrotach. Gdy wszystkie składniki dobrze się połączą, wsypujemy wiórki kokosowe i mieszamy drewnianą łyżką. Masę serową wlewamy do tortownicy na podpieczony kruchy spód. Tortownicę ustawiamy na blasze o wysokich brzegach, wlewamy tyle gorącej wody, aby sięgała do połowy wysokości tortownicy. Pieczemy 50 minut w 160 stopniach. Wyjmujemy tortownicę z kąpieli wodnej, usuwamy folię. 
Okrawamy sernik przy brzegach formy, ale go nie wyjmujemy. Kiedy zupełnie wystygnie, wkładamy go do lodówki na noc. 
Robimy polewę: siekamy czekoladę, zalewamy gorącą śmietanką, dodajemy olejek waniliowy, mieszamy, aż powstanie jednolita masa. Sernik wyjmujemy z lodówki, ostrożnie zdejmujemy boki tortownicy. Wierzch i boki sernika smarujemy polewą czekoladową, dekorujemy płatkami migdałów. Wstawiamy do lodówki, aby polewa zastygła. 
Smacznego!



sobota, 8 grudnia 2012

Tort TIRAMISU

Śnieg, śnieg, śnieg i jeszcze więcej śniegu. Weekendowy wypad do domu. Na dworze coraz większy mróz. Zimno. Chęć na milion kalorii. Tiramisu znaczy "podnieś mnie". Przepis na najlepszy tort pod słońcem. STĄD.



Tort TIRAMISU



Biszkopt:
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki należy mieszamy, przesiewamy i delikatnie mieszamy z masą łyżką lub gumową łopatką.
Dno tortownicy o średnicy 22 cm wykładamy papierem do pieczenia. Wlewamy masę ciasto. Pieczemy w temperaturze 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm rzucamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Boki biszkoptu oddzielamy nożem od formy kiedy ciasto będzie całkowicie wystudzone.


Do nasączenia blatów:
  • 160 ml mocnej kawy
  • 80 ml likieru amaretto
Chłodną kawę mieszamy z likierem.


Krem:

750 g serka mascarpone
200 ml śmietany kremówki
100 g drobnego cukru do wypieków
2 łyżki ekstraktu z wanilii

Kremówkę ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodajemy cukier i ekstrakt z wanilii. Dodajemy serek mascarpone, krótko miksujemy (do połączenia składników).


Ponadto:

100 g gorzkiej czekolady, startej na tarce o dużych oczkach
3 łyżeczki kakao


Jeden blat biszkoptu kładziemy na tortownicy. Nasączamy 1/3 mieszanki kawy i likieru. Wykładamy 1/3 kremu, posypujemy 1/3 wiórków czekoladowych i łyżeczką kakao. Następnie wykładamy 2 biszkopt, nasączamy, itd., kończąc tort kremem posypanym ostatnią częścią wiórków. Boki również smarujemy kremem. Schładzamy przez 3 godziny w lodówce.

Smacznego!

poniedziałek, 26 listopada 2012

Porcja pysznej brukselki dla singla

Dzisiaj przekonałam się, że jestem z pokolenia, któremu zepsuto smak brukselki, rozgotowując ją w zupie. Myślałam o tym małym warzywku cały dzień i, kiedy sądziłam, że wieczorem, gdy będę wracała do domu, pobliski bazarek będzie już zamknięty, zobaczyłam ją. Uśmiechała się do mnie ze stoiska ulubionego pana, z którym zawsze konwersuję :) Tym razem zapytał: "na obiad czy na kolację?". Oczywiście, że na kolację :) Pyszną, w rozmiarze S. Brukselka okazała się czymś znakomitym, czego smak zaskakuje. I tak brukselka narodziła się w moim serduszku po raz drugi. Polecam, przepis jest prosty i szybki - idealny na zdrową kolację. A wzięłam go (i cytuję) STĄD.



Brukselka z orzechami i parmezanem

Składniki (1 porcja):
  • 250 g obranej brukselki (odcinamy stwardniałą część i zdejmujemy zewnętrzne listki)
  • 1 łyżeczka bułki tartej
  • 1 łyżeczka otrębów
  • 1 łyżeczka lnu mielonego
  • 2 świeże orzechy włoskie
  • 1 łyżeczka parmezanu
  • 1 łyżeczka masła
  • kawałek papryczki chilli
  • sól morska
  • pieprz świeżo mielony
Brukselkę wrzucamy do lekko osolonego wrzątku i gotujemy przez 5-6 minut. Po tym czasie odcedzamy.
Na suchej patelni prażymy bułkę tartą, otręby i len mielony, aż się zarumienią. Dodajemy masło, a gdy się rozpuści, wrzucamy brukselkę i papryczkę chilli (ile uważamy za odpowiednie), całość mieszamy i smażymy przez około 2 minuty lub krócej. Przekładamy na talerz. Posypujemy parmezanem, pieprzem i obranymi ze skórki, posiekanymi orzechami.
Smacznego!


Oczywiście dodaję do akcji :) :


piątek, 23 listopada 2012

Cake Pops i cała masa nerwów

Pierwsze Cake Pops w moim życiu. Jeszcze dosłownie 10 sądnych minut i znalazłyby się w moim notatniku w dziale pt.: "NIGDY WIĘCEJ". Rozpadały się, spadały z patyków, w końcu z kilku z nich powstała w misce wielka papka, którą zjadłam widelcem. Zostały samotne, chłodząc się i już miałam je opuścić na dobre, kiedy postanowiłam się zlitować i podejść do nich jak do jeża. Całkiem słodkiego jeża. Przypomniałam sobie o zapasowej gorzkiej czekoladzie w lodówce i dałam Cake Pops drugą szansę. Udały się. Razem z nimi powstało kilka złotych rad. To, że producent czekolady jest znany i ceniony i jest na "W", nie znaczy, że ta czekolada jest dobra do Cake Pops. Zawsze miejcie zapasową gorzką czekoladę. Lepiej nie używać mlecznej. Jeśli coś Was zdenerwowało, najprawdopodobniej nie warto z tego rezygnować. A jeśli nawet zdecydujecie się zrezygnować, pamiętajcie: to tylko (no dooobra, aż) ciastka. Aha, miejcie głęboko w poważaniu kąpiel wodną i zaprzyjaźnijcie się z kubkiem i mikrofalą. O! Ostatecznie, polecam, są pyszne :) Przepis STĄD.




Cake Pops

Składniki (mi wyszło 19, ale jeszcze kilka umarło śmiercią tragiczną)
  • 400 g suchego ciasta, pokruszonego (ciasto babkowe, czekoladowe, itp.)
  • 120 g serka mascarpone
  • 80 g nutelli lub masła orzechowego
  • 200 g czekolady, do obtoczenia (użyłam gorzkiej!)
  • 1 łyżka oleju
  • kolorowe posypki

Przygotowujemy krem: mascarpone mieszamy z nutellą/masłem orzechowym.

Kawałki pokruszonego ciasta dokładnie mieszamy z kremem, tworząc dużą kulę. Zawijamy w folię spożywczą, chłodzimy przez 15 minut w zamrażarce.
Wyjmujemy, odmierzając równe kawałki ciasta formujemy kulki. Układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia (by nie przykleiły się do blachy) i schładzamy w zamrażarce przez kolejne 15 minut.
Czekoladę roztapiamy z 1 łyżką oleju w kąpieli wodnej (roztopiłam w mikrofali). Przygotowujemy patyczki. Kulki wyjmujemy z zamrażarki.
Końcówkę patyczka zanurzamy w czekoladzie i natychmiast wtykamy w środek, dochodząc mniej więcej do jej połowy (to naprawdę ważne).Układamy cake pops na blaszce patyczkami do góry i znów schładzamy przez około 15 minut (muszą być dobrze schłodzone).
Po tym czasie, jeśli czekolada przestygnie, roztapiamy ją ponownie. Wyjmujemy cake pops z zamrażarki, zanurzamy w roztopionej czekoladzie, czekając, aż skapie jej nadmiar (to też ważne). Dekorujemy.
Wbijamy patyczkami w styropian, kartonik lub układamy 'do góry nogami' na papierze do pieczenia.
Przechowujemy w lodówce.
Smacznego :)



poniedziałek, 19 listopada 2012

Risotto grzybowe

Risotto. Wielka tajemnica włoskiej kuchni. Tajemnica, która do dziś była dla mnie nieodkryta. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze bałam się risotto. Myślałam, że się przypali, że będzie za twarde albo za miękkie, albo po prostu niedobre. Wychodząc jednak z założenia, że trzeba walczyć ze swoimi lękami, pobiegłam do sklepu po ryż arborio i w ten (cieplejszy niż zwykle) listopadowy wieczór zabrałam się za risotto. Wyszło bardzo jesienne, z intensywnym smakiem suszonych grzybów oraz idealną konsystencją ryżu. Od dziś stwierdzam, że nie ma się czego bać i wszystko jeszcze przede mną. Polecam! Przepis STĄD.



Risotto grzybowe

Składniki:
  • 200g ryżu do risotto (arborio)
  • 100g suszonych grzybów (należy je namoczyć godzinę przed gotowaniem)
  • cebula
  • 1,5l bulionu warzywnego (najlepiej domowej roboty, ale może być również z kostki warzywnej)
  • kieliszek białego wytrawnego wina
  • łyżka dobrego, pachnącego masła
  • oliwa z oliwek
  • pietruszka
  • sól
  • 50g parmezanu
Rozpoczynamy od przygotowania wszystkich składników, które będą potrzebne podczas przygotowywania risotto - musimy pokroić cebulę oraz grzyby, zetrzeć parmezan i zagotować bulion. Żeby przygotować risotto potrzeba 20 minut i drewnianej łyżki. Podsmażamy cebulę na 2 łyżkach oliwy z oliwek. Do zeszklonej cebuli dodajemy ryż i całość zalewamy winem. Mieszamy całość energicznie przez około 2 minuty, tak aby ryż wchłonął wino, ale się nie przypalił. Następnie, cały czas mieszając, dodajemy do ryżu po jednej chochli bulionu - zalewamy ryż bulionem, mieszamy do czasu, aż ryż wchłonie praktycznie cały płyn i dodajemy kolejną chochlę (ryż należy gotować na wolnym ogniu). Tego typu ryż potrzebuje co najmniej 20 minut, aby był ugotowany. Kiedy ryż jest prawie gotowy dodajemy grzyby i dalej dodajemy bulion, aż do czasu kiedy ryż będzie ugotowany. Ziarenka powinny być jędrne i oblepione sosem - risotto nie powinno być suche. Na końcu dodajemy sól do smaku (sypnęłam również pieprzem), porządną łyżkę masła, starty parmezan oraz garść posiekanej pietruszki. Gotowe risotto najlepiej podawać skropione świeżą oliwą z oliwek i oprószone startym parmezanem.

Smacznego :)

sobota, 17 listopada 2012

Gulasz pieczony

Idealny przepis na gulasz dla człowieka, który na gotowanie ma czas głównie w nocy. Idealny przepis dla mnie. Jednego dnia przyprawiasz mięso, drugiego pieczesz i podajesz z kaszą i ulubioną sałatką ogórkową autorstwa mamusi :) Pyszny, naprawdę idealnie wyważona mieszanka przypraw. Polecam :) Przepis STĄD.


Gulasz pieczony

Składniki (6 porcji):
  • 800 g szynki wieprzowej
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 łyżki oleju
  • 3 łyżki słodkiej papryki
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 kostka rosołowa
  • 1 łyżeczka curry w proszku
  • 2 liście laurowe
  • 6 ziaren ziela angielskiego
  • 1 łyżeczka pieprzu
  • 1 łyżeczka soli
  • 100 ml słodkiej śmietany

Mięso myjemy i kroimy w kostkę wielkości około półtora centymetra. Cebulę drobno siekamy. Czosnek przeciskamy przez praskę. Wszystkie składniki, oprócz śmietany, mieszamy dokładnie i odstawiamy do lodówki na ok. 12 do 24 godzin. Po tym czasie przekładamy całość do żaroodpornego naczynia lub brytfanny i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 220 stopni. Pieczemy pod przykryciem przez 1,5 godziny (aż mięso będzie miękkie). Po wyjęciu z pieca dodajemy śmietanę i mieszamy. Podajemy z ulubionymi dodatkami lub w samotności :)

czwartek, 15 listopada 2012

Krem z dyni z krewetkami i kolendrowym pesto

Kiedy nadchodzi listopad, wszędzie widzisz dynie. W telewizji, na sklepowych wystawach, na bazarku i w restauracyjnym menu. W końcu sam/a zaczynasz mieć ochotę, żeby upichcić coś, w czym główną rolę zagra ta pękata, pomarańczowa królowa jesieni . Ja od dawna marzyłam o kremie z dyni. Wyszedł pyszny - z orientalnym posmakiem imbiru i mleczka kokosowego i dodatkiem krewetek. I to kolendrowe pesto... Polecam. Świetny przepis z Kwestii Smaku.


Krem z dyni z krewetkami i kolendrowym pesto

Składniki (na 4 porcje):
• 2 łyżki oleju roślinnego
• 1 średnia cebula, pokrojona w kosteczkę
• 1 łyżka z górką tartego świeżego imbiru
• 1 płaska łyżka (lub mniej) posiekanej ostrej papryczki chilli
• 2 ząbki czosnku, pokrojone w kosteczkę
• 2 szklanki gęstego puree z dyni*
• około 500 ml bulionu warzywnego
• 250 ml mleka kokosowego
• sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Krewetki:
• 12 różowych (gotowanych) mrożonych krewetek tygrysich
• 2 łyżki oliwy z oliwek
• 1 łyżeczka pokrojonej w drobną kosteczkę pikantnej papryczki chilli
• 1 ząbek czosnku, pokrojony w drobniutką kosteczkę

Pesto z kolendry:

• 1 pęczek kolendry, same listki
• 4 łyżki oliwy z oliwek
• skórka i sok z 1/2 cytryny
• 1 ząbek czosnku, posiekany


*Jak zrobić purée z dyni?

Dynię kroimy na duże kawałki razem ze skorupą. Odrzucamy środek z pestkami i pozostawiamy sam zwarty miąższ przytwierdzony do skorupy. Kawałki dyni układamy na blasze do pieczenia. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni i pieczemy do miękkości (maksymalnie przez 1 godzinę). Łyżką wybieramy miąższ ze skorupy, zawijamy go w ściereczkę, mocno wyciskamy cały sok. Odsączoną, suchą dynię miksujemy blenderem na purée.

W garnku z grubym dnem rozgrzewamy olej, szklimy cebulę, dodajemy imbir, papryczkę chilli i czosnek. Podsmażamy przez około 1 - 2 minuty, mieszając od czasu do czasu. Dodajemy purée z dyni oraz tyle bulionu, aby uzyskać odpowiednio gęstą konsystencję zupy, gotujemy przez 10 minut. Doprawiamy solą oraz pieprzem, zagotowujemy i zdejmujemy z ognia. Miksujemy na gładki krem. Dodajemy mleko kokosowe i podgrzewamy.
Rozgrzewamy oliwę na patelni, wkładamy rozmrożone i osuszone krewetki, dodajemy posiekaną papryczkę chilli i czosnek. Smażymy krewetki na średnim ogniu, przez pół minuty z każdej strony. Doprawiamy solą oraz pieprzem.
Wszystkie składniki na pesto miksujemy blenderem, pozostawiając kilka listków kolendry do dekoracji. Doprawiamy solą oraz świeżo zmielonym czarnym pieprzem.
Zupę podajemy z krewetkami (po 3 sztuki na 1 porcję), wraz ze smażoną papryczką chilli i czosnkiem. Polewamy pesto kolendrowym, dekorujemy listkami świeżej kolendry.


Dodaję do akcji:

niedziela, 28 października 2012

Gorąca czekolada i "Słodkie życie w Paryżu"

Po trudach związanych z pisaniem magisterki i wertowaniem opasłych tomów na temat literatury współczesnej, wybrałam się do księgarni po coś lekkiego do czytania. Na moje wielkie szczęście jedną z pierwszych książek, które rzuciły mi się w oczy, była ta autorstwa Davida Lebovitz'a - "Słodkie życie w Paryżu". Lebovitz opisuje czas, kiedy mieszkał w stolicy Francji, mentalność paryżan, a przede wszystkim francuskie smakołyki. Urzekł mnie w szczególności opisem gorącej czekolady, którą miał okazję wypić w Patisserie Viennoise, wiedeńskiej cukierni w Paryżu.

"Jeśli dłużej się nad tym zastanowić, parująca filiżanka chocolat chaud, przyrządzonej tak jak lubię, stanowiłaby całkiem przyjemny ostatni posiłek. Może od tej pory będę się zgadzał na grubą warstwę bitej śmietany, na którą zawsze mnie namawiają. Jeśli odejdę z tego świata, to przynajmniej jako bardzo szczęśliwy człowiek. Będę mógł wtedy uczciwie powiedzieć, że wreszcie znalazłem najlepszą czekoladę w Paryżu, za którą 'warto oddać życie'". (David Lebovitz, Słodkie życie w Paryżu, Bielsko Biała 2012, wyd. Pascal)

Autor postanowił oczywiście odtworzyć smak tej czekolady, tak, żeby jego czytelnicy mogli spróbować chociaż namiastki. Jest rzeczywiście wyśmienita - wytrawna, rozgrzewająca i dodająca energii w czasie październikowej zimy. Od siebie dodałam szczyptę chili, żeby przyjemnie mrowiła w język :) Szczerze polecam!



Gorąca czekolada

Składniki:

  • 500ml pełnego lub odtłuszczonego mleka
  • 140g drobno połamanej półsłodkiej lub gorzkiej czekolady
  • szczypta gruboziarnistej soli
Rozgrzewamy mleko i czekoladę w średniej wielkości rondlu, aż zacznie się gotować, dodajemy sól. Uważamy, żeby mleko nie wykipiało :)
Zmniejszamy ogień i gotujemy miksturę, regularnie mieszając, przez 3 minuty. Jeśli zależy nam na gęstszej konsystencji, gotujemy 1-2 minuty dłużej. 

(można przechowywać w lodówce do pięciu dni, podgrzać w rondlu lub mikrofalówce)

I jeszcze jedna rada od autora: "Pamiętajcie o wybraniu czekolady najlepszego gatunku. Przepis składa się z tak niewielu składników, że jakość czekolady naprawdę odgrywa ważną rolę". Ja wybrałam czekoladę Lindt 70% kakao. 


sobota, 27 października 2012

Krem z brokułów

Najprostsza i najlepsza zupa na świecie. Zielona i wiosenna, w przeciwieństwie do aury na dworze. Najwspanialsza w wykonaniu mojej Siostry, ale moja wyszła (prawie) taka sama :) Dzięki szybkiej instrukcji telefonicznej znad morza :) Polecam!



Krem z brokułów

Składniki:

  • jeden duży brokuł (lub dwa mniejsze)
  • 50g masła
  • łyżka oliwy
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 kostki rosołowe z lubczykiem
  • ok. 200ml śmietanki 30%
  • gałka muszkatołowa
  • sól, pieprz
Od umytego brokuła odcięłam najtwardsze części i pokroiłam w kostkę. Wyciśnięty przez praskę czosnek podsmażyłam przez moment na maśle i oliwie. Do tego dorzuciłam brokuła i smażyłam, mieszając, aż lekko zmiękł. Wtedy zalałam wszystko litrem wody i gotowałam do wrzenia. Dorzuciłam kostki rosołowe, wymieszałam, potem dodałam różyczki brokuła i gotowałam do miękkości. Ugotowane brokuły zmiksowałam blenderem na krem, doprawiłam do smaku gałką, solą i pieprzem. Zdjęłam z gazu, chwilę odczekałam i wlałam śmietankę. Wymieszałam. Mniam!
Smacznego!


poniedziałek, 1 października 2012

Ciasteczka razowe

Razowe ciasteczka. Zdrowe, pachnące masełkiem, z ziarenkami wanilii - idealne, żeby zabrać je ze sobą do pracy, bo są takie... śniadaniowe. Polecam! Przepis STĄD.


Ciasteczka razowe

Składniki:

  • 150g mąki pszennej
  • 70g mąki razowej
  • 50g cukru pudru
  • ziarnka z jednej laski wanilii
  • szczypta soli
  • jajko
  • 100g zimnego masła
Ze wszystkich składników zagniatamy ciasto. Formujemy kulę, owijamy folią kuchenną i wkładamy do lodówki na 30 minut. Wałkujemy na dobrze podsypanej mąką stolnicy. Wałkujemy na grubość około 5 mm. Wycinamy kształty i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. W gazowym piekarniku piekłam ok. 17 minut.
Smacznego!


sobota, 29 września 2012

Pierwsza szarlotka tej jesieni

Początek jesieni. Pierwsze czerwone liście pojawiły się na klonach w pobliskim parku. Na rynku czerwienią się i zielenią jabłka w skrzynkach. Cała masa jabłek. Klasyczny smak szarlotki z lekko kwaskowych antonówek. Niezwykle cieniutkie, delikatne i kruche ciasto. Smak jesieni. A przepis od Liski (moja Mistrzyni szarlotek).



Szarlotka

Składniki:

Ciasto
  • 250g mąki
  • 125g masła
  • 3 żółtka (zostawić jedno białko do posmarowania)
  • 2 łyżki cukru
  • 1/4 łyżeczki soli
Z wymienionych składników zagniatamy gładkie, nielepiące się ciasto. Dzielimy je na 2 części i odkładamy, by odpoczęło.

Jabłka
  • 1kg jabłek (wybrałam antonówki)
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/4 łyżeczki mielonych goździków
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1 łyżka masła
Jabłka obieramy i kroimy w ćwiartki.
Na patelni topimy masło, wrzucamy jabłka, chwilę podsmażamy, ciągle mieszając. Kiedy zaczną mięknąć, dodajemy cukier i przyprawy. Dusimy, aż zaczną się rozpadać. Studzimy.

Formę (użyłam tortownicy o średnicy 28cm) wykładamy papierem do pieczenia. Wylepiamy spód połową ciasta - powinien być możliwie jak najcieńszy. Nakłuwamy widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na 10 minut.
Wyjmujemy z pieca, jabłka wykładamy na podpieczony spód. Pozostałą część ciasta wałkujemy, tniemy w paski i układamy na jabłkach. Wierzch smarujemy białkiem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy kolejne 40 minut. Sprawdzamy, czy za bardzo się nie przypieka!

Wyjmujemy z pieca, studzimy i posypujemy cukrem pudrem.




niedziela, 2 września 2012

Sorrentinos - argentyńskie pierożki

Czekała mnie ośmiogodzinna podróż pociągiem. Nagle, w pociągu, przypomniałam sobie, że właściwie nie mam nic do czytania, więc zdążyłam jeszcze wylecieć jak z procy i kupić najnowszą Kuchnię. Bardzo szybko pochłonęłam wszystkie cudowne przepisy i smaczne zdjęcia. Ujęła mnie historia spisana przez Jolantę Zdanowską o Argentynie i tamtejszej kulinarnej feerii barw. I przepis na argentyńskie pierożki sorrentinos, których smak już prawie czułam na podniebieniu. Podobno wersja, którą w końcu wypróbowałam, jest w Argentynie najpopularniejsza. Takie sorrentinos są bardzo aromatyczne i zachwycają smakiem. To coś, co, jeśli chciałoby się zdefiniować, można by umieścić gdzieś między naszymi pierogami a włoskimi ravioli. Ale tak naprawdę, to po prostu sorrentinos. Wymyślono je w Buenos Aires w restauracji Sorrento. Pyszne. Chyba stałam się fanką argentyńskiej kuchni i zamierzam wypróbować więcej przepisów :) Przepis z Kuchni, nr 9/2012.



Sorrentinos

Składniki (dla 2 osób):

  • 250g mąki
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 płaska łyżka soli
  • 1 szklanka wody
  • 200g mozzarelli
  • 100g szynki (użyłam schwarzwaldzkiej)
  • 1/2 szklanki startego parmezanu
  • 250g ricotty
Mąkę wsypujemy do miski, pośrodku robimy dołek, do którego wsypujemy sól, wlewamy oliwę i gorącą wodę. Dokładnie mieszamy łyżką, żeby potem nie poparzyć rąk. Wykładamy masę na stolnicę, zagniatamy ciasto, rozwałkowujemy je na placek o grubości 2mm i wycinamy krążki o średnicy 10cm. Mozzarellę ścieramy na tarce, mieszamy z posiekaną szynką, parmezanem i ricottą. Nakładamy po łyżce farszu na połowę krążków, nakrywamy pozostałymi krążkami i dobrze sklejamy brzegi. W dużym garnku zagotowujemy osoloną wodę i wrzucamy do niej sorrentinos. Gotujemy, aż pierożki wypłyną na powierzchnię, około 4 minut. Wyjmujemy łyżką cedzakową. Podajemy ze śmietanką lub sosem pomidorowym. 
Smacznego! 

Sos zrobiłam sama:
  • puszka całych pomidorów
  • garść świeżej bazylii
  • garść świeżego oregano
  • pieprz
  • pół łyżeczki soli
  • 1/4 suszonej papryczki chilli
Pomidory wrzuciłam do garnka, doprowadziłam do wrzenia, dodałam posiekane zioła i przyprawy, pokruszyłam papryczkę, wymieszałam, następnie zblendowałam. Wszystko chwilę podgotowałam i polałam pierożki. 






piątek, 24 sierpnia 2012

Lemoniada

Dzisiaj przypomniały mi się amerykańskie filmy, w których dzieci wiecznie na coś zbierały pieniądze i, w tym celu, przy stoliku z parasolem, przed domem, sprzedawały lemoniadę. A ponieważ na dworze ciągle gorąco i chce się pić, ja też postanowiłam zrobić lemoniadę. Ale cały dzbanek dla mnie ;)


Lemoniada

Składniki:

  • 1,5l wody (mineralnej lub przefiltrowanej, niegazowanej)
  • 2 i 1/2 cytryny
  • 10 płaskich łyżek cukru
Wodę wlewamy do dzbanka, sok z dwóch cytryn wyciskamy, wlewamy do wody. Dodajemy cukier i mieszamy, aż się rozpuści. Pozostałą połowę cytryny kroimy w plasterki i wrzucamy. Podajemy mocno schłodzoną, z kostkami lodu :)

Smacznego!



czwartek, 23 sierpnia 2012

Brzoskwinie w syropie

Już nie mogę doczekać się chwili, kiedy w zimowy wieczór, przykryta kocem, przy dobrym filmie i z prószącym za oknem śniegiem, otworzę słoik i poczuję zapach pełni lata. Brzoskwinie - swoje, soczyste, pachnące anyżem. Przepis z palce lizać, nr 30.




Składniki (na 3 duże słoiki i jeden mniejszy):

  • 2kg brzoskwiń
  • 1/2 kg cukru
  • 4-6 gwiazdek anyżu
Do garnka wlewamy 1 i 1/2 l wody, wsypujemy cukier i gotujemy. Brzoskwinie sparzamy, obieramy ze skóry, kroimy na pół i usuwamy pestki. Do wysterylizowanych i suchych słoików wrzucamy anyż (2-3 gwiazdki na litrowy słoik), dokładamy dość ciasno brzoskwinie, zalewamy syropem na wysokość 2-3 cm od krawędzi słoika i zakręcamy.
Słoiki wstawiamy do dużego garnka wyłożonego czystą ściereczką kuchenną (zapobiega pękaniu słoików). Ustawiamy, zachowując między nimi ok. 2cm odległość. Następnie dolewamy zimną wodę do 3/4 wysokości słoików, przykrywamy garnek pokrywką i zagotowujemy wodę na małym ogniu. Utrzymujemy w stanie lekkiego wrzenia przez ok. 30 minut. Po tym czasie ostrożnie wyjmujemy słoiki, dokręcamy zakrętki i odstawiamy do wystygnięcia. 


Dodaję do akcji:


oraz

niedziela, 19 sierpnia 2012

Mój pierwszy chleb na zakwasie

Pewnie postów o takim tytule widzieliście już setki. O pierwszym chlebie na zakwasie. Coś to jednak musi znaczyć... Myślę, że dla każdego, kto pierwszy raz upiekł chleb na zakwasie, to wydarzenie jest pewnym przełomem ;) Od tej pory bowiem, już chyba nigdy nie upiecze drożdżowego... Doskonały przepis z kociarni w kuchni. Chlebek wyrastał sobie przez noc, a rano już był w piecu, gotowy na śniadanie :) Polecam z całego serducha! (rady dotyczące zakwasu brałam zarówno z kociarni, jak i od Dorotuś)



Składniki (na keksówkę ok. 30cm):

  • 2 łyżki zakwasu 
  • 300g mąki żytniej
  • 200g mąki pszennej chlebowej
  • 500ml wody
  • 1 łyżeczka soli
  • czarnuszka do posypania
Wszystkie składniki mieszamy do połączenia, ciasto (ma być luźne) przekładamy do foremki wysmarowanej oliwą i obsypanej otrębami. Chleb urośnie, więc wypełniamy formę do połowy.

Chleb posypujemy czarnuszką i mąką, zostawiamy do wyrośnięcia na 10 godzin (według mnie, najlepiej na noc). Gdy chleb wyrośnie (mój zrównał się z krawędziami blaszki), pieczemy w 200 stopniach około godziny.

Smacznego!




czwartek, 16 sierpnia 2012

Domowy makaron ze szpinakiem i chęć na łososia

Przyznaję się. Zwinęłam mamie maszynkę do robienia makaronu. Ale to było całkiem kontrolowane jej czujnym okiem :) Ostatecznie po prostu zrobiła mi prezent, którego się nie spodziewałam. Ok, powiedzmy, że tę kwestię mamy wyjaśnioną :P Dzisiaj więc nadszedł ten dzień, kiedy zrobiłam swój pierwszy, domowy makaron. A dodatkiem był szybki szpinakowy sos i przepyszny łosoś. Polecam! Przepis na makaron od Dorotuś. Proporcje na jedną osobę, ale za to najedzoną później po uszy ;)





Domowy makaron ze szpinakiem i łososiem

Składniki:

Makaron:

  • 50g mąki pszennej
  • 50g semoliny
  • 1 jajko
  • szczypta soli
Wszystkie składniki zagniotłam. Było ciężko, bo ciasto jest twarde, ale się udało. Następnie wielokrotnie wałkowałam maszynką, stopniując grubość, aż do najcieńszej. Pokroiłam we wstążki. Gotowałam 5 minut w osolonym wrzątku.

Reszta:
  • filet z łososia (ok. 270g)
  • 80g świeżego szpinaku
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka śmietany 36% (lub mascarpone)
  • duża szczypta gałki muszkatołowej i białego pieprzu
  • sok z cytryny
  • sól, pieprz
  • oliwa z oliwek
  • świeży tymianek
Na oliwie podsmażyłam pokrojony drobno czosnek, a gdy tylko zaczął skwierczeć wrzuciłam umyty i osuszony szpinak, poczekałam, aż liście lekko "zwiędną" i puszczą troszkę soku, a wtedy doprawiłam solą, gałką i białym pieprzem. Na koniec dodałam łyżkę śmietany i wszystko razem jeszcze moment przesmażyłam, aż smaki się przegryzły. 
Łososia umyłam, obrałam skórę, doprawiłam solą, pieprzem i sokiem z cytryny, następnie z dwóch stron obsmażyłam, aż stał się złoty na zewnątrz i jasnoróżowy w środku.

Makaron wyłożyłam na talerz, następnie na makaron szpinak i na końcu łososia, którego przybrałam gałązkami tymianku. 

Smacznego!


niedziela, 12 sierpnia 2012

Lody Oreo - najlepszy przepis świata :)

Za każdym razem, kiedy wyciągam z zamrażarki pojemnik z tymi lodami i nakładam sobie wielką łyżkę do filiżanki, potem próbuję i robię "mmmm...", a na końcu po prostu oblizuję się, wieńcząc tę niebywałą przyjemność, ponawiam myśl, że to najlepszy przepis na domowe lody, jaki znalazłam (a to zdanie jest wielokrotnie złożone, ale nadal mi się podoba). Wszystko dzięki muffince, której serdecznie dziękuję :)


Lody Oreo

Składniki:

  • 250ml kremówki
  • 2/3 szklanki mleka skondensowanego słodzonego
  • 120g ciasteczek Oreo
Schłodzoną kremówkę ubijamy na sztywno.
Stale ubijając wlewamy mleko. Do gładkiej masy dodajemy zmiksowane ciasteczka. Przelewamy do pojemnika, zamykamy wieczkiem i wstawiamy do zamrażarki na kilka godzin (z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej na całą noc, ale ja po prostu nie mogłam się powstrzymać i otworzyłam wcześniej).
Smacznego!


Spaghetti z ziołami, cytryną i anchois

Niech Was nie zrazi dodatek anchois. W tym niezwykle letnim i lekkim makaronie czuć przede wszystkim zioła, a anchois dodaje charakterystycznego smaczku i odrobinę słoności. Wszystko razem tworzy zaskakujące połączenie, idealne na tę porę roku, kiedy zioła są najbardziej aromatyczne i kiedy nie chce się nam zbytnio gotować - danie przygotowuje się błyskawicznie :) Przepis Tessy Capponi-Borawskiej zaczerpnięty z sierpniowej Kuchni.



Spaghetti z ziołami, cytryną i anchois

Składniki (podobno dla 6 osób, dlatego ja zmniejszyłam proporcje, ale tutaj podaję przepis oryginalny):

  • 1 pęczek pietruszki
  • garść liści bazylii
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • 8 filetów anchois
  • 3 łyżki oliwy
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • sól
  • świeżo zmielony pieprz
  • 1/2 kg spaghetti
Zioła i anchois drobno siekamy. Mieszamy z oliwą i skórką cytrynową. Dodajemy sól i pieprz do smaku, przykrywamy sos i odstawiamy na 30 minut. Spaghetti gotujemy al dente w dużej ilości wrzącej, osolonej wody. Odcedzamy, wrzucamy od razu do sosu (wtedy makaron przejdzie smakami), dokładnie mieszamy i podajemy. 
Smacznego!









































Przepis dodaję do akcji: