No cóż... Zanim perfekcjonistka doprowadzi nagłówek do doskonałości i zanim wszystko pójdzie zgodnie ze spontanicznym planem, powstanie pierwszy post. Tyle się w swoim 24-letnim życiu napiekłam i nagotowałam, że wreszcie postanowiłam zrobić z tego jakiś użytek. Czemu moja prywatna książka kucharska nie miałaby ujrzeć światła dziennego i pozostać w tej formie dla potomności? A kulinarne miejsca, które odwiedziłam? Może kiedyś, dzięki mnie, zajrzy tam ktoś jeszcze? Mam nadzieję, że to jeden z tych planów, których realizacja przyniesie spodziewane efekty. Trzymajcie kciuki!
Trochę z miłości do gotowania, trochę z miłości do pisania. Dorzućcie do tego kapkę zazdrości o blogi, które zwykłam czytać od kilku lat. I tak, jak w tytule: kiedy widzę dobre jedzenie, mam ochotę je zjeść, więc do dzieła! See food and eat it.
Świetnie, że założyłaś bloga, bardzo dobrze się go czyta, a jeszcze lepiej ogląda :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostanę tu na dłużej, bo dopiero co trafiłam w Twoje progi,
trzymaj się!