niedziela, 3 lutego 2013

Restauracja Belpasso w Falenicy


W zeszłym tygodniu praca zagnała mnie do podwarszawskiej Falenicy. Jechałam, jechałam i jechałam, coraz bardziej oddalając się od Warszawy, później trochę się zgubiłam, ale w końcu znalazłam swój cel :) I wcale nie żałuję tej podróży. Bo, chociaż aura zaokienna nie była przyjazna, a droga daleka - jedzenie w Belpasso wynagrodziło mi wszystko!
Restauracja dopiero się rozkręca, widać to w niedokończonych elementach wystroju i tym, że obecni są głównie ludzie z biurowca, w którym Belpasso się znajduje. Byłam tam w porze lunchu, więc ciągle się ktoś kręcił. Jednak cała reszta ludzkości, która jeszcze tam nie dotarła, ma czego żałować ;) Jedzenie jest pyszne. Szef kuchni, który wcześniej gotował m.in. w Tamce 43 i Qchni Artystycznej, wygląda na dość ekscentrycznego, ale w kuchni czyni cuda - sprawia, że zatyka cię zachwyt nad prostymi daniami i cieszysz się jedzeniem - w najpełniejszym wydaniu tego uczucia.
Na początek wybrałam pizzę - wszystko odbyło się troszkę nie po kolei, ale po prostu we włoskiej restauracji chciałam zacząć od klasyku :) Mniam! Cienkie, chrupiące ciasto, rukola, szynka parmeńska i pomidory - istota pizzy w świetnym wydaniu. Belpasso nie ma jeszcze pieca opalanego drewnem, ale myślę, że to nie jest przeszkoda, żeby podawać jedną z najlepszych pizz ever ;) Potem na stół wjechały przystawki - świetne carpaccio, obłędny tatar z łososia i pstrąga podany z ciekawie przyprawionym musem z awokado i creme fraiche oraz mozzarella buffalo z grillowanym bakłażanem i papryką, podana z sosem pesto, oczywiście robionym tu od podstaw. Jednak dla mnie prawdziwa ekstaza nastąpiła podczas jedzenia makaronów. Próbowałam dwóch, ale podejrzewam, że wszystkie inne są równie cudowne. Makaron z bazyliowym pesto - najprostsze, co może być - a jednak coś pysznego. A prawdziwy ideał to tagliolini nero podane z soczystymi i ogromnymi królewskimi krewetkami oraz pikantnym pomidorowym sosem. Wierzcie mi, to było coś cudownego :) Żałuję, że nie spróbowałam tiramisu, ale wszystko jeszcze przede mną, bo zamierzam tam wrócić. Jadłam za to semifreddo - może trochę za bardzo zmrożone, powinno chwilę postać po wyjęciu z zamrażarki, ale smaczne, dla wielbicieli słodyczy.
Niestety wielkim minusem jest odległość od Warszawy, ale myślę, że kiedy przyjdzie już wiosna i pierwsze ciepełko, przejazd do Falenicy, żeby naprawdę dobrze zjeść, nie będzie już takim problemem :)


Restauracja Belpasso
ul. Bysławska 82
Falenica

Strona jeszcze nie działa, ale jest FACEBOOK :)

* zdjęcia są własnością restauracji



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz